czerwca 26, 2023

“Kobiety na Naukowym Olimpie?” Wywiad z autorką

“Kobiety na Naukowym Olimpie?” Wywiad z autorką

        Zamiast tradycyjnej recenzji pragniemy zaprosić Was, drogie Czytelniczki, do rozmowy z dr.hab. Jolantą Kolbuszewską, profesorką w Katedrze Historii Historiografii i Nauk Pomocniczych Historii UŁ, a także autorką książki “Kobiety na Naukowym Olimpie? Łódzkie adeptki Kilo w latach 1945-1989". Jest to praca wyjątkowa, bo jako pierwsza pochyla się nad twórczyniami naszego środowiska i zachęca młode adeptki historii do poszukiwania swojej tożsamości, korzeni czy po prostu inspiracji wśród tych dzielnych kobiet nauki, które były tu przed nami i przetarły nam szlaki. 

       Na zachętę dodamy, że to właśnie zajęcia z Panią Profesor o współczesnej literaturze herstorycznej były główną inspiracją do stworzenia tego przewodnika.  

A teraz, zapraszamy. 

 

Skąd inspiracja do stworzenia takiej książki?  

Kobiety na naukowym Olimpie? to kontynuacja, ilustracja ustaleń zawartych w książce Kobiety w drodze na naukowy Olimp… Akademicki awans polskich historyczek (od schyłku XIX wieku po rok 1989, Łódź 2020). Do napisania tej książki zainspirowała mnie Ewa Domańska, która śledząc anglojęzyczną literaturę przedmiotu dostrzegła, iż polskie historyczki (poza pewnymi wyjątkami) są w niej nieobecne. Ta konstatacja zrodziła pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy i refleksję nad tym, jak w rodzimej historiografii funkcjonują badaczki dziejów i ich dorobek. Aby znaleźć odpowiedź,  poruszyłam kwestię naukowej emancypacji Polek, przyjrzałam się rozwojowi ich karier naukowych na przestrzeni ponad stul lat. Szerokiemu zakresowi chronologicznemu towarzyszyła analiza awansu naukowego badaczek dziejów reprezentujących kilka naukowych ośrodków (np. lwowski, krakowski, warszawski, poznański etc.). Kontynuacja wspomnianej monografii to swoiste case study prezentujące kariery naukowe i biografie historyczek reprezentujących jeden ośrodek naukowy w węższej perspektywie czasowej. Na książkę składa się osiem szkiców poświęconych życiu, karierze i recepcji dorobku oraz pamięci o historyczkach- samodzielnych pracownicach nauki, zatrudnionych w latach 1945- 1989 w Instytucie Historii Uniwersytetu Łódzkiego. Bohaterkami narracji były: Natalia Gąsiorowska- Grabowska, Gryzelda Missalowa, Halina Evert- Kappesowa, Helena Brodowska- Kubicz, Krystyna Śreniowska, Zofia Libiszowska, Alina Barszczewska- Krupa i Barbara Wachowska. 

Wielokrotnie spotykałam się z pytaniami, czy istnieje potrzeba badań nad karierami naukowymi kobiet? Wszak wciąż popularne jest przekonuje, iż nauka nie ma płci - istnieje tylko zbiorowość uczonych! Spoglądanie na Akademię z perspektywy genderowej budzi podejrzenia, a nawet oskarżenia o uleganie modzie lub/i  hołdowanie określonej ideologii. Moim badaniom towarzyszyło dążenie do przywrócenia (wzmocnienia) pamięci, odsłonięcia zatartych śladów, postawienia w centrum postaci, które do tej pory nie ogniskowały zbyt wielkiej uwagi. Chciałam również pokazać, jak istotny był wkład łódzkich historyczek w rozwój uprawianych przez nie subdyscyplin. Instytut Historii UŁ ma się czym pochwalić. Wszak z tą instytucją związana była współtwórczyni powojennej bizantynistyki H. Evert- Kappesowa, pierwsza profesorka wśród historyczek N. Gąsiorowska- Grabowska, badaczka ruchu ludowego, kapitan Batalionów Chłopskich i Sprawiedliwa wśród Narodów Świata H. Brodowska- Kubicz czy jedna z nestorek powojennej historii historiografii K. Śreniowska. W IH UŁ w porównaniu do uniwersytetów powstałych w tym samym czasie, najwięcej kobiet uzyskało habilitację a także zwieńczyło swą karierę profesurą. Warto było zastanowić się nad tym, co przyczyniło się do tak dobrych notowań. 

Impulsem do moich badań były także dokonujące się w nauce przemiany: pojawienie się nowych paradygmatów badawczych, odmiennych perspektyw, wzrost popularności refleksji nad rolą kobiet w dziejach. Dodatkowym argumentem przemawiającym za zwróceniem uwagi na  dorobek naukowy kobiet, jest brak syntetycznych, kompleksowych opracowań poświęconych temu problemowi. Rozważania o naukowym awansie łódzkich adeptek Klio wpisują się w portret środowiska, dzieje polskiej powojennej historiografii. Stanowią egzemplifikację kobiecego awansu naukowego w Polsce Ludowej oraz przyczynek do szerszej dyskusji o wpływie płci żeńskiej na kształt uprawianych przez nią dyscyplin i samej Akademii. 

Najważniejszym celem, jaki starałam się zrealizować, było uzupełnienie opowieści o życiu moich bohaterek; ponowne ich odkrycie w oparciu o możliwie najszerszą bazę źródłową; dokumenty zgromadzone w polskich (a także ukraińskich) archiwach. Odwołałam się do niewykorzystanych dotąd typów źródeł oraz postawiłam analizowanym już tekstom nowe pytania badawcze. Starałam się pokazać naukowy awans, odpowiedzieć na pytanie o pozycję, znaczenie i zasięg badań łódzkich historyczek, którym „udało się” osiągnąć wysokie stanowiska w akademickiej hierarchii. Zastanawiałam się nad czynnikami sprzyjającymi rozwojowi ich karier, rolą, jaką odegrała w nich postawa polityczna, zaangażowanie społeczne etc. Jak zostało już zasygnalizowane, równoprawnym polem badawczym była również pamięć o bohaterkach. W oparciu o tzw. źródła wywołane; wywiady, rozmowy z pracownikami i przyjaciółmi Instytutu Historii UŁ, jak również absolwentami uczelni pochodzącymi z różnych pokoleń oraz członkami rodzin bohaterek, próbowałam naszkicować, nieco odmienny od oficjalnego (znanego z tekstów rocznicowych, nekrologów i pośmiertnych wspomnień etc.) wizerunek naukowczyń. Szczególnie interesowało mnie to,  co poza wiedzą i warsztatem przekazały studentom?. Jakie wartości były im bliskie, postawy życiowe, które promowały, ich sukcesy i porażki. Zastanawiałam się również nad tym, co w podejściu do nauki, a także dydaktyki wyróżniało je na tle kolegów. 

  

Co stanowiło największą trudność przy jej pisaniu?  

Problemem były dysproporcje w ilości źródeł, które mogłam wykorzystać opracowując portrety poszczególnych badaczek. Dużym wyzwaniem był brak wspomnień, relacji ustnych odnoszących się do historyczek z najstarszego pokolenia. Tylko w niektórych przypadkach poza publikacjami, recenzjami, materiałami zgromadzonymi w uczelnianych archiwach, spuściznami, dokumentami przechowywanymi w Instytucie Pamięci Narodowej etc.; miałam dostęp do ego-dokumentów i relacji kolegów, koleżanek, współpracowników i studentów bohaterek. Zasób zgromadzonych informacji przełożył się na to, jak skonstruowana została narracja poświęcona konkretnym postaciom.  

Autor portretów biograficznych często występuje w dwóch rolach; obrońcy lub demaskatora i profesjonalisty, który niezależnie od osobistego stosunku do obiektu badań stara się rzetelnie, zgodnie z kanonami gatunku, wykonać swe zadanie. Ze względu na cechy charakterologiczne, druga z wymienionych ról była mi zdecydowanie bliższa. Przede wszystkim starałam się w zrozumieć a nie rozliczać bohaterki. Mierzyłam się z dużymi oczekiwaniami „zwolenników lustracji”, „poszukiwaczy sensacji” etc. Czułam wielką odpowiedzialność za każde napisane słowo. Dla historyka historiografii zajmującego się dotąd badaniami nad XIX wiekiem i pierwszą połową XX stulecia, zderzenie z okresem PRL-u stanowiło nie lada wyzwanie. Wszak żyją osoby pamiętające bohaterki, ich uczniowie, członkowie rodzin etc.. Niezwykle łatwo naruszyć grupowe interesy, dotknąć wciąż żywych emocji… Kwestie etyczne w badaniach tego typu są niezwykle istotne.  

 

Co Panią przy jej tworzeniu najbardziej zaskoczyło?  

Z jednej strony, w gronie kolegów z Instytutu Historii UŁ i jego władz, spotkałam się z życzliwością, otwartością i wsparciem dla swych badań. Wiele osób chętnie dzieliło się swoimi wspomnieniami, anegdotami czy oceną znaczenia dorobku bohaterek. Z drugiej strony, dość zaskakujące były (na szczęście dość nieliczne) przypadki odmowy wypowiedzi ze strony osób, które miały dość bliskie relacje z historyczkami.  

Zaskakujące dla mnie były również niektóre odkrycia związane z życiem bohaterek; np. fałszowanie daty urodzenia, kombatancka przeszłość, konflikty środowiskowe etc.   

 

Czy znała Pani którąś z bohaterek swojej książki? Czy taka znajomość zmieniała jakoś sposób pracy nad jej rozdziałem w stosunku do tych, których pani nie znała?  

 Spośród bohaterek mojej książki znałam Krystynę Śreniowską, z którą dwukrotnie spotkałam się w jej mieszkaniu przy ulicy Jaracza (pani profesor była już na emeryturze i rzadko wychodziła z domu), konsultując swoją rozprawę doktorską. Do Barbary Wachowskiej uczęszczałam na wykład kursowy z historii Polski okresu międzywojnia. Alina Barszczewska- Krupa była recenzentką mojej pracy magisterskiej. Z racji subdyscypliny, którą uprawiam, najbliższa była mi K. Śreniowska. Na mój stosunek do tej postaci niebagatelny wpływ miało również jej zaangażowanie we wsparcie opozycji demokratycznej. Moi respondenci nie kryli swej sympatii i podziwu dla pani profesor, które przeniknęły na karty książki. Starałam się jednak ukazać tę postać zarówno z jej zaletami, jak i słabościami, ograniczeniami wynikającymi z warunków, w jakich żyła i trudnych doświadczeń, których nie szczędził jej los (przedwczesna śmierć ukochanego męża, inwigilacja i aresztowanie dzieci etc.). 

 

Co współczesne łodzianki powinny wiedzieć o tych bohaterkach? 

Moim zdaniem warto popularyzować pamięć o dokonaniach łódzkich humanistek. Pisać i mówić o tym, iż na Uniwersytecie Łódzkim (w Instytucie Historii) pracowały  niezwykle zmotywowane, dążące do naukowego rozwoju naukowczynie. Kobiety o sprecyzowanych zainteresowaniach badawczych. Indywidualności ukształtowane przez „wielką” historię. Uczestniczki konspiracji w czasach II wojny światowej, organizatorki tajnego nauczania, ratujące  ludność pochodzenia żydowskiego etc.  Kobiety silne, często niepokorne, potrafiące walczyć o wyznawane wartości, swą zawodową pozycję i szacunek kolegów. Większość z nich trwale zapisała się w polskiej historiografii, zadając kłam opinii o prowincjonalizmie uczelni.  

  

Czego młode historyczki mogłyby się od nich nauczyć? 

Pracowitości, samozaparcia, umiejętności walki o swą „pozycję w polu”. Uporu i konsekwencji, któremu zawdzięczały naukowy rozwój. Łódzkie historyczki charakteryzowała również duża zdolność adaptacji do warunków obowiązujących w świecie dostępnym przez stulecia jedynie mężczyznom. Z biegiem czasu oswajały ten świat, wzbogacając go w nieco inne wartości. Młode badaczki często stawiają pytania o tożsamość, szukają korzeni, przodkiń, mentorek. Galeria postaci zaprezentowana w książce może dostarczyć im wzorów lub antywzorów.  Monografia  na konkretnych przykładach, pokazuje także, iż zarówno niepodległa Polska, jak i PRL oraz III RP nie były (są) państwami, w których poświęcające się nauce kobiety szczególnie wspierano. Polityka kadrowa na uniwersytetach podobnie traktuje przedstawicieli obu płci. Późniejszy start naukowy kobiet, utrzymujący się nadal w świecie nauki konserwatyzm oraz bariery kulturowe, społeczne, ekonomiczne powodują, iż reprezentantki płci żeńskiej rzadziej decydują się na uniwersytecką karierę, częściej też rezygnują z ubiegania się o najwyższe godności i stanowiska w Akademii. Zmiana w tym zakresie wymaga kontynuowania wysiłków, pracy i walki. Warto zdawać sobie sprawę z wciąż aktualnego „podwójnego obciążenia kobiet”. Zabiegać o to, by unowocześnieniu statusu zawodowego towarzyszyła modernizacja wzorców kulturowych. Łódzkie historyczki radziły sobie z ograniczeniami i przeciwnościami, być może udało by im się jednak osiągnąć więcej, gdyby nie musiały tracić energii na walkę z nimi. 

 

(Prowadzenie wywiadu: Julia Gertner) 




Copyright © Łódź - Miasto Kobiet , Blogger